Σελίδες

Δευτέρα 21 Ιανουαρίου 2013

Książki

Miałam taki pomysł, by do angielskiego audiobooka, którego aktualnie słucham, zdobyć wersję drukowaną po polsku i angielsku. Słuchać patrząc na tekst i próbować powtarzać, co usłyszę, a poza tym poślęczeć nad tekstem i poprzepisywać: Zdanie angielskie -  zdanie polskie. Nawet zabrałam się za realizację tego pomysłu, ale... Nie wyszło. 
Mam na tyle pojęcia o języku, by wiedzieć, że zdanie nr 1 (ang) wcale nie równa się dokładnie zdaniu nr 1 (pol) i nie liczyłam na to. Jednak w praktyce okazało się, że przekład na tyle różni się od oryginału, że aby dostosować go do moich potrzeb, musiałabym zrobić nowe tłumaczenie niemal samodzielnie. Odpada. Po pierwsze nie ten poziom, po drugie to zbyt czasochłonne. Już i tak nawet w wersji, którą chciałam zrealizować, porwanie się na 600 stronicową powieść było karkołomnym przedsięwzięciem. Chcę sobie ułatwiać życie - nie utrudniać. Pomysł może sam w sobie nie był zły. Jeśli ktoś ma cierpliwość średniowiecznego skryby, niech próbuje. 
Ja na tę chwilę podejdę do tematu inaczej. Skoro mam wszystkie trzy wersje tej samej książki, to zrobimy tak. Książka angielska do poduszki. Do środka powkładałam parę kartek, by wynotować słówka, których nieznajomość mnie drażni przy czytaniu lub intryguje (bo domyślam się znaczenia, ale chcę wiedzieć na pewno). Wersja polska w telefonie (do autobusu) rozjaśni mi kwestie, których nie zrozumiałam czytając i słuchając oryginału. Audiobook na spacery i zakupy - wszak osłuchiwać się trzeba. a na przyszłość nie będę się bawić w przerabianie jednej książki wieloma kanałami. W końcu tyle literatury jeszcze przede mną do poznania!. W jakim języku i formacie (audio, tekst) dorwę, w takim się zapoznam. Ile z tego wyniosę, tyle mojego. Wierzę, że z każdym kolejnym tomem będzie łatwiej. Najwyżej z czasem zweryfikuję pogląd i metodę:) Dziś wyszedł mi post "angielski", ale greckich ebooków też trochę zgromadziłam więc i nimi w niedalekiej (?) przyszłości się zajmę.

Δεν υπάρχουν σχόλια:

Δημοσίευση σχολίου