Następnie wszystkie "greckie" informacje z bloga przepisałam do zeszytu. To mi uświadomiło, jak wielu rzeczy jeszcze nie wiem - chociaż teoretycznie powinnam, skoro o nich pisałam.
W międzyczasie dużo słucham (w trzech językach, na zmianę), trochę czytam (również w trzech), więc materiał na kolejne posty powoli "się tworzy" a i do głowy jakaś nowa wiedza wpada.
Prawie nie piszę i mówię niewiele. Wprawdzie znów mam w pracy kolegę - Greka, ale widujemy się jakieś pięć minut w ciągu dnia i to mijając się w korytarzu, więc ciężko o pogawędkę. Za to καλημέρα, τι κάνεις; mam opanowane do perfekcji;-)
Moja główna działalność w tej chwili to powtórki. Tak się składa, że trafiło na zeszyt do angielskiego (ale na grecki też przyjdzie czas). Sprawdzam co umiem i okazuje się, że niewiele. Robię błędy w zapisie podstawowych - jak by się mogło wydawać - słów, nagminnie pomijam przedimki. To żmudna, mrówcza praca, ale dochodzę dzięki niej do ciekawych wniosków. Mam wrażenie, że właśnie to nudne "dziobanie" przyniesie najlepszy efekt. Czasem otwieram usta ze zdziwienia, że w tak prostym zdaniu robię błąd. Ale zwrócenie (w końcu) na to uwagi pozwoli mi (mam nadzieję) unikać tych błędów w przyszłości.
I wychodzi na to, że najlepsze są stare, sprawdzone metody. A przynajmniej ja pozostanę im wierna. Wierzę w otaczanie się językiem. Wierzę w sięganie po wiedzę z różnych źródeł. Sama to robię. Tu podcast, tam książka. Zresztą w praktyce wychodzi tak, że to słuchaniu mogę poświęcić najwięcej czasu. Ale żyjemy w czasach kiedy otacza nas nadmiar bodźców. I trzeba pomóc temu biednemu mózgowi jakoś to wszystko usystematyzować, poukładać. Kiedy siedzę nad tym zeszytem, mogę się zatrzymać. Przyjrzeć słowu, zdaniu, czy konstrukcji. Wyłapać to, co umyka w codziennych rozmowach, w natłoku słów. Zwolnić trochę, zatrzymać ten szalony pęd.
Roboty mam na lata, bo przecież każda książka, czy audycja to kolejne notatki, więc moje zeszyty mnożą się jak króliki:) No, ale jeśli te lata mogę spędzić na czymś co lubię i co doprowadza mnie do celu, to jestem na tak! Wiadomo, że chciałoby się ten cel osiągnąć już, zaraz, natychmiast, ale przecież tak naprawdę nigdzie mi się nie spieszy:)