Σελίδες

Δευτέρα 13 Ιανουαρίου 2020

366 ημέρες - εβδομάδα 2.

Jak na razie wyzwanie (zarówno część angielska, jak  i grecka) idzie dobrze. A skoro idzie dobrze, to aż chce się więcej - taki fajny skutek uboczny! Muszę się powstrzymywać i przypominać sobie, że to nie języki są obecnie moim priorytetem (a szkoda!), że o tym "więcej" będę mogła pomyśleć, kiedy ogarnę inne sprawy. Ale to z kolei daje napęd do tego, by się  z tymi innymi sprawami wziąć za bary. Czyli same pozytywy!

Jak było w tym tygodniu?
06.01.2020


07.01.2020


08.01.2020


09.01.2020


10.01.2020


11.01.2020


12.01.2020


Czyli znowu nuda:) Chyba ze dwa razy zdarzyło mi się, że odcinków podcastu było więcej niż jeden. nie odnotowuję tego, tym bardziej, że obecnie słucham tylko jednego podcastu. Podobnie jak nie robię problemu, kiedy skończy mi się czas jaki mam, a do końca odcinka zostało pięć minut. To nie ma większego znaczenia! Ilość artykułów w podsumowaniu zgadza się z rzeczywistością. Nie czytam więcej, bo nie chce mi się zapisywać większej ilości linków dla celów bloga:) Mały problem pojawił się w środę, kiedy to w inny niż zwykle sposób dostawałam się do pracy. Okazało się, że potem muszę kombinować, aby znaleźć czas na wszystkie zaplanowane aktywności. Muszę też zastanowić się jak to rozwiążę w przyszłym tygodniu, bo właśnie szykują się zmiany w dojazdach do pracy.
No i wiadomo, w weekend nic się nie składa - jak w tygodniu wyzwanie robi się samo, tak w weekend muszę się bardzo starać i pilnować.

A czy to co robię ma sens?
Moim zdaniem ma. Uważam, że aby coś z głowy wyciągnąć - czyli być zdolnym do wyprodukowania wypowiedzi czy to ustnej, czy pisemnej - należy najpierw do niej włożyć. I tym się właśnie zajmuję.
Czy coś mi to wszystko da?
Na pewno. Poza osłuchaniem / opatrzeniem się z językiem, poza jakąś tam ilością słów, fraz, które niemal same wpadną mi do głowy, poza - nawet nie do końca świadomym - oswojeniem się z konstrukcjami gramatycznymi, co pozwoli mi w bardziej naturalny sposób używać języka, wyrobię sobie (mam nadzieję) nawyk codziennego, intencjonalnego kontaktu z językiem, a to zawsze jest jakaś wartość.
Czy to jest dobra metoda nauki?
Nie. To jest dobra metoda wspomagająca naukę. Moim zdaniem sama w sobie przynosi zbyt małe efekty w stosunku do poświęconego czasu. Ponieważ jednak to jest wszystko, na co mogę sobie pozwolić, zostaję przy tym.

A jak u Was, jak Wam poszło? Kto jest ze mną?

2 σχόλια:

  1. Jak ładnie to u Ciebie wyglada, tak przejrzyscie rozpisane. U mnie to taka nauka troche tu, troche tam, dzisiaj taka ksiazka, jutro inna. Staram sie trzymac stale punkty, tj muzyka grecka, powtorka slowek w Anki, jakas rozmowa/pisanie + podrecznik, ksiazka, artykul, ale wychodzi roznie. W dodatku ostatnio robie glownie powtorki, z nowego materialu tylko jakies minimum. Od lutego planuje wiecej pracowac nad wymowa. Powodzenia w dalszej nauce. Jakikolwiek kontakt z jezykiem jest lepszy od calkowitego braku kontaktu.
    Olga

    ΑπάντησηΔιαγραφή
  2. Widzisz? Wygląda na to, że u sąsiada trawa jest zawsze bardziej zielona. Ja z kolei podglądam Ciebie i myślę: "Jej, ona tak mocno pracuje, tyle robi, a ty co? Raptem coś do poczytania, coś do posłuchania na dzień i na tym koniec."
    Ale właśnie tego staram się trzymać. Lepiej podejmować takie mikroaktywności niż żadnych. Wiem, że jeśli zacznę szaleć i łapać milion srok za ogon, to za chwilę poczuję się przytłoczona i przestanę robić cokolwiek.
    Trzymaj się ciepło, dużo siły, samozaparcia i konsekwencji nam życzę na następny tydzień!

    ΑπάντησηΔιαγραφή