Σελίδες

Σάββατο 28 Οκτωβρίου 2017

Zwolnić. Zatrzymać się. Znów zacząć od nowa.

Moje metody nauki greckiego ciągle się zmieniają. I to jest normalne, w końcu wraz z upływem czasu zmieniam się i ja oraz okoliczności wokół mnie, a - co za tym idzie - również możliwości. Zarówno ilość czasu, jaki mogę poświęcać na naukę, jak i źródła z których mogę korzystać (korzystanie ze słownika greckiego kiedyś było zupełnie  poza moim zasięgiem, a teraz zdarza się, że grecka definicja danego słowa wytłumaczona tylko po grecku jest całkiem wystarczająca).
Szukając najlepszej dla siebie metody nauczyłam się czegoś o sobie: Nie dla mnie plany, rozpiski, harmonogramy. Chociaż cudnie wygląda to u innych (Och, uwielbiam zaglądać ludziom w kalendarze i plannery!), u mnie to po prostu nie działa. Szybko okazuje się, że czas poświęcony na rozpisanie planu był zmarnowany, a ja tylko się frustruję, próbując "dogonić" stworzoną przez siebie rozpiskę.
Zauważam też pewną prawidłowość, cykliczność w swoich działaniach. Co jakiś czas "zaczynam od nowa", postanawiam zająć się tylko jedną sprawą, np, podręcznikiem, doprowadzić coś do końca. Szybko jednak zaczynam odczuwać jakiś niedosyt, nudę i sięgam po inne materiały, np. coś do słuchania, potem książkę... W końcu okazuje się, że tonę w chaosie informacji, notatek, z którymi coś trzeba zrobić, a mój mózg staje się przeładowany i nie chce już więcej przyswajać. Wtedy rzucam wszystko i robię sobie przerwę do momentu, kiedy nie poczuję znowu nieodpartej chęci do nauki i... zaczynam od nowa. 
Właśnie znajduję się w takim punkcie. Czuję się przytłoczona nadmiarem informacji. Przerasta mnie ilość przeczytanych książek, przesłuchanych podcastów z których  notatki wymagają opracowania, stworzenia z nich postów na bloga, przepisania  tego do zeszytu... I znów muszę się zatrzymać, zwolnić, przestać łapać sto srok za ogon. Nie biorę się za nic nowego, dopóki nie dokończę przynajmniej części pozaczynanych materiałów. Znam siebie i wiem, że długo z takim ograniczeniem nie wytrzymam, ale może uda się chociaż troszkę zmniejszyć tę stertę notatek i plików, które czekają aż się nimi zajmę? 
Moje (mam nadzieję) postępy będę relacjonować na blogu. A jak jest u Was. Jesteście metodyczni i systematyczni, czy też, jak u mnie, króluje u Was chaos?